środa, 30 września 2009

Paryż `70/`80



Hanna Rechowicz: We Francji robiliśmy dosyć dużo ścian i to się szalenie podobało Francuzom, tym bogatym klientom. To było w Paryżu w prywatnych rezydencjach, ale nie jestem pewna czy one jeszcze się zachowały, bo tam też się moda zmienia. Tam był wielki basen, przyjechalimy w zimie i ten Francuz, profesor medycyny, powiedział, że właśnie wraca z Californii i tam taka wspaniała, bogata ta California, kolorowo, no Wyspy Karaibskie. To my tu Panu zrobimy Wyspy Karaibskie. „Tak?” „Tak!” No to zaczynamy! „Za ile?” „A za trzy dni.” A zimno jak jasna cholera, chociaż to Paryż. To były lata 60. Siedzieliśmy wtedy pół roku i robiliśmy mu całą tę rezydencję. Na zewnątrz kolorowe ściany z freskiem, kolorowe jak dywany, a we wnętrzu jego gabinet z czarnym sufitem, w którym się odbijała kolorowa ściana. Było masę szkła, zrobiliśmy jedwabne malarstwo na ściany...



Hanna Rechowicz: Właściwie to dobrze nam się żyło w PRLu, wtedy kiedy jeździliśmy za granicę i Gaber malował i sprzedawał obrazy. A to były ciekawe prace bardzo, ale nie takie znowu szaleńczo finansowo dobrze płatne. Ale można było z tego żyć, jednak. To był koniec lat 60. kiedy wyjechaliśmy, lata 70. i 80. Lata 80. to był dla nas najlepszy czas bo wtedy siedzieliśmy w Japonii i we Francji. We Francji robiliśmy tą techniką: kamienie i fresk, albo sam fresk...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz